Dawne i nowsze przygody z lampami - oderwanie od pogoni technologicznej.
Powracając do dzieciństwa, moje pierwsze doświadczenia z radiotechniką miałem chyba wieku 7 lat. To były wakacyjne dni u moich Dziadków, a jednego z nich odkryłem zapomniane nie duże radio pod stolikiem jednego z pokoików. Może to był właśnie Pionier bo z zapamiętanych kształtów konstrukcji i układu lamp oraz filtrów nie był zbyt wielu podobnych w tamtych czasach (lata 60-te). Radio było niesprawne, zatem o zgodę na jego "poznawanie" nie było trudno. No ... i się zaczęło wielkie rozbieranie .....fascynujące. Poznałem konstrukcje cewek w.cz., budowę głośnika oraz wiele innych komponentów, z których kondensatory papierowe dawały wiele emocji przy rozwijaniu warstw folii. Urządzenia estradowe, to już inny wymiar zastosowania i przez cały prawie okres szkoły średniej budowałam wzmacniacze, odbiorniki radiowe. Potrafiłem rozwiązywać problemy elektryczne i mechaniczne konstrukcji. W tamtych czasach nie było "paraliżu" BHP i już w przedszkolu mieliśmy kącik do majsterkowania z prawdziwymi gwoździami, młotek i obcęgi, a w szkole podstawowej nawet proste maszyny. Jako nastolatek z zapałem do elektroniki i motoryzacji, unoszący się na fali mody, zaczytany w artykuły Radioelektronika i krótkofalowca, za którym to pismem biegałem co miesiąc od kiosku do kiosku przez mały nakład, zaglądałem do literatury i mało mnie "kręciły" naprawy urządzeń lampowych. Było parę lat fascynacji kolorowa telewizją, której świat przybliżały na kolejne generacje Rubinów 710-714p i Elektronika ..cos tam. Znałem te model z własnych doświadczeń i wtedy już nie polecałem, choć schodziły jak świeże bułeczki. W nielicznych ZURT-ach naprawy urządzeń lampowych przynosiły prawdziwe kokosy.
Nieco sprzętu RTV przyjechało z zachodu i szokowało nowoczesnym wzornictwem i udoskonaleniami, jak zdalne sterowanie, pamięć ustawień. Polskie produkty TVC z WZT i GZT były jeszcze bardzo drogie ale już na początku lat 90-tych Jowisz nie był może dla każdego ale z ZSRR spływały duże partie tanich i marnej jakości TVC o różnych nazwach i jednakowym schemacie elektrycznym. Na Heliosy, Neptuny i nowe generacje Rubinów było stać prawie każdego lepiej zarabiającego "Kowalskiego".
Oby jednak nikt nie pomyślał, że w PRL do było różowo przypomnę, że zakup radiomagnetofonu to był wydatek na poziomie dobrego garnituru.W czasach moich początkowych doświadczeń z elektrotechniką i elektroniką, technologia lampowa była jeszcze nie tylko w Polsce techniczną rzeczywistością i naprawy oraz konstruowanie urządzeń z zastosowaniem lamp elektronowych było rutyna i nie skłaniało do refleksji ani potrzeby dokumentowania.
Technologia półprzewodnikowa na przełomie lat 60/70 była już powszechna w technice cyfrowej i nowoczesnej technice radiowej, audio oraz motoryzacji ale lampy dominowały jeszcze w nadajnikach radiowych i odbiornikach powyżej KF, a zatem w technice telewizyjnej oraz w urządzeniach pomiarowych i technice wojskowej. Technika wojskowa podtrzymywała technologię lampowa m. innymi przez nie bez zasadny argument o odporności na promieniowanie jonizujące (atak jądrowy). Urządzenia lampowe szybko przeszły do rezerwowych, muzealnych lub zasiliły kolekcje sentymentalnych jej zwolenników. Postęp technologii militarnej wkraczał już w latach 80 tych w fazę cyfryzacji i wymagał miniaturyzacji, oszczędności energetycznej, zmniejszenia masy urządzeń przy jednoczesnym zapewnieniu kompatybilności elektromagnetycznej, to jedno, a drugie, to fakt rozstania z ówczesnym sojusznikiem ze wschodu i mozliwosci serwisownia. Ostatnie układy lampowe były eliminowan nawet w urządzeniach nadawczych UKF z wyjątkiem ogólnie techniki mikrofalowj, głównie radiolokacji dalekosiężnej.
Nieliczni już pamętają ale czy inni wiedzą, że ???
Towarzystwo Radiotechniczne „ELEKTRIT” – największe przedsiębiorstwo w Wilnie i na Wileńszczyźnie w latach międzywojennych. Założone w 1925 roku, a rozwiązane w pamiętnym 1939 roku. Zatrudniało 1100 pracowników i produkowało kilka znany na świecie modeli odbiorników i inne urządzenia radiotechnicze ....
<wiecej wikipedia> https://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrit >>>
_______________________________________________________________________________________________
Nie należałem, jako nastolatek do entuzjastów techniki lampowej, po prostu otaczały mnie jeszcze takie urządzenia i z nich korzystałem. W tamtych czasach radio lampowe działało do pierwszej poważnej usterki, czyli jakieś 15-20 lat, a potem z przyzwyczajenia jako element umeblowania pokoju stało jeszcze na swoim miejscu kolejne 10. Takie też było kolejna moja ofiarą, nazywało się Tatry i należało do wyższej pułki superheterodyn. Jeszcze w latach 80-tych kiedy w AGD dominowała już technologia tranzystorów krzemowych układów scalonych, ja nie jedną godzinę spędził przy naprawach Rubina 714 p. Telewizory lampowe w rodzinie naprawiałem już jako inżynier i to do reszty obrzydziło mi relacje z takimi sprzętami. Z tego też powodu i z powodu nieprzyjaznych wysokich napięć nie darzę sympatią lampowej techniki telewizyjnej, co innego odbiorniki radiowe.
Faktycznie lampy miały swój urok kiedy żarzyły się za osłoną telewizora lub odbiornik radiowego. Podziwiałem bardzo wymyślne i do granic możliwości zminiaturyzowane konstrukcje radyjek biurowych, które spotykałem w domkach i pokoikach ośrodków wczasowych. Niektóre tylko po bliższych oględzinach ujawniały, że nie są tranzystorowe. Z podziwem zaglądałem przez kratki wentylacyjne do wnętrza lampowych wzmacniaczy radiowęzłowych. Pewnie wiele prawie wszystkie trafiły na złom.
Spotykały mnie już w tym wieku małe przygody z nowsza i starszą generacją Marschall, Guyatone, Vermona. Niestety już na pierwszy rzut oka zmiany konstrukcyjne szły w kierunku wyznaczanym przez ograniczenia materiałowe i procesowe przy produkcji, a dodatkowo EMC i RoHS. Nie dokumentowałem tego, a szkoda. Kilka fotek jednego ze wzmacniaczy gitarowych combo.